wtorek, 21 października 2014

Rozdział 1



Siedziałam pod drzewem  i czytałam książkę. Była jesień więc wiatr przekręcał mi niewinnie kartki. Kiedy próbowałam znaleźć stronę , na której byłam kiedy nagle ktoś wyrwał mi książkę z ręki. To był Draco. Przekartkował strony i zamknął z cichym hukiem książkę patrząc na jej tytuł.
-hmmm… ciekawa? – przyglądał się wciąż okładce.
- Może – wyrywałam mu książkę z ręki i wstałam – dlaczego nagle zrobiłeś się taki miły, co?! Jednego dnia nabijasz się ze mnie, a następnego po prostu podchodzisz?! Uważasz, że jestem głupia?! Myślisz, że nie domyślę się, że coś kręcisz?! – zdenerwowałam się, chciałam już sobie iść ale on złapał mnie za ramie.
- Po prostu… -westchnął- zrozumiałem, że zrobiłem źle… chcę się z tobą zaprzyjaźnić. Czy to takie złe?
- Nie ufam ci… - powiedziałam cicho
- Wiesz… na dowód tego, że chcę abyś mi wybaczyła zabiorę cię w jedno miejsce, chcesz?- uśmiechnął się
Westchnęłam. Nie miałam zielonego pojęcia czy mu zaufać.
- Dobrze… pójdę.
Uśmiechnął się do mnie i wziął mnie za rękę. Czułam się niezręcznie więc zaczęłam kręcić palcami tak aby wykręcić je z jego ciepłego uścisku.
   Szliśmy przez zakazany las w kompletnej ciszy. Liście szeleściły nam pod nogami. Jego idealne blond włosy rozwiewały się na wszystkie stronę. Przyglądałam się mu jak jeszcze nigdy do tond. Miał ladą cerę. Była bez skazy. Jego szare oczy wetknięte były w drogę. Miał lekko zadarty nos, ostre rysy twarzy, wyniosłą sylwetkę. To chyba dziedziczne u Malfoy’ów. Jego czarny płaszcz powiewał miedzy jego długimi nogami.
- ymmm.. Gdzie idziemy?
- Szczerze?
Przytaknęłam.
-To nie wiem. –zachichotał
Uśmiechnęłam się sama do siebie.
  Szliśmy tak do nikąd. Każdy inny zwiał by od tego Karalucha ale ja czułam się przy nim bezpiecznie. To dziwne. Jednego dnia się go bałam, a drugiego myślałam, że w jego towarzystwie żadna czarna magia by mnie nie dotknęła.
   Usiedliśmy pod drzewem. Liście co chwile upadały mi na włosy zaplątując się w nie.
Uśmiechnął się i zdejmował mi co chwilę bursztynowe i kruche listki.
Zaczęliśmy bawić się przyrodą. Draco wyjął swoją różdżkę. Wycelował w najbliższą roślinkę i wypowiedział pod nosem zaklęcie tak cicho, że go nie usłyszałam. Po paru sekundach przed moimi stopami skakał śliczny zając. Zachichotałam. Pomyślałam, że przyszła kolej żebym to ja coś wyczarowała. Zanim zdążyłam wymyśleć jakiekolwiek zaklęcie poczułam, że coś leży na moich kolanach. To był tulipan. Żółty tulipan! Wzięłam go w palce i kręciłam nim uśmiechając się sama do siebie. „Dziękuję”. Pomyślałam. Nie przechodziło mi to przez gardło. Pomimo wszystko wciąż był tym samym Karaluchem. Tym samym ale łagodnym Karaluchem.
-Powinniśmy wracać… robi się ciemno. – popatrzyłam na niego kontem oka. Pomimo wszystko bałam się jego spojrzenia. Czułam je wszędzie. Na ustach, na dłoniach, na nosie. Po prostu wszędzie.
- Okay. –wstał i podał mi rękę.
Popatrzyłam na jego dłoń. Po chwili namysłu wstałam z jego pomocą.
  Jego palce owinęły się wokół moich. Były ciepłe i delikatne.
 Szliśmy przez las opowiadając sobie o naszych ulubionych książkach. Przez całą drogę śmiałam się z jego opowiadań. Jego lekko ironiczny głos był tak delikatny, że mogłabym go słuchać całymi dniami.
   Doszliśmy do sali od wróżbiarstwa.
- Dalej już trafisz sama. – uśmiechnął się i pochylił się w moim kierunku.
Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Czułam jego oddech na mojej szyi. Ręce zaczęły mi się trząść. Nie wiedziałam co on zamierza zrobić.
- Mam nadzieję, że już mi ufasz. – oddalił się od mojej szyi. Widziałam jak patrzy a moje usta. Jak przelatuje je wzrokiem. Nagle po prostu się odsunął i poszedł korytarzem. Widziałam jak w oddali ściska swoje dłonie w pięść.


-Udało się?- zapytał zniecierpliwiony Lucjusz.
- Ale ojcze! Ja… ja ją kocham i nie chcę tego rozumiesz?!
-Kochasz tą szlamę?! – poderwał się z fotela i podszedł do syna przygwożdżając go do ściany. Wyjął różdżkę i przystawił mu do szyi. – Jeśli powiesz to jeszcze raz to nasz plan nie będzie dotyczył tylko jej ale też ciebie!!
Dracon przełknął głośno ślinę.
- Tak jest… ojcze.

3 komentarze:

  1. Piękny rozdział :* Dramione - genialny paring <3 Wzruszający koniec :C Ale ten Lucek zły... nie ogarnie miłości. Tylko czysta krew, czysta krew ! Pff...
    Oddaj talent :* A i piękny szablon <3
    Będę tu wpadać i zapraszam do siebie.
    tonie-wariactwo-ani-glupota-to-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Moim zdaniem to ty masz talent!
      Też będę wpadać ;D

      Usuń
  2. Fajne, choć według mnie Miona by tak odrazu za nim.nie poszła i nie zaufala, ale i tak fajne

    OdpowiedzUsuń