Szłam korytarzem pełnym
czarodziejów. Opatulona w ciepły szalik i przytulona do książek od wróżbiarstwa
pędziłam na zajęcia. Był straszny tłok więc wszyscy szturchali mnie łokciami.
Czułam , że zaraz się wywalę. Niezdara Neville popchnął mnie tak , że uderzyłam
głową o ziemie, moje książki rozsypały się po całym korytarzu, a szalik zakrył
mi czerwoną twarz. „Przeprasza” powiedział i pobiegł dalej nawet nie pytając
czy nic mi nie jest. Zauważyłam zgraje ze Slytherinu więc szybko się podniosłam.
Wiedziałam , że Draco zaraz zacznie się nabijać , a jego dwa głąby będą mu w
tym pomagać. Od uderzenia w tył głowy zrobiło mi się nie dobrze ale zaczęłam
zbierać książki.
-Pomóc ci? –spytał Draco
Zatkało mnie. Czy syn Lucjusza Malfoya właśnie zapytał czy chce od
niego pomocy?!
-yyy… nie! – powiedziałam stanowczo
- Jesteś pewna?
- Tak! Jestem pewna! – bałam się go, nie chciałam mieć z nim nic do
czynienia.
- Okay. Ale jak będziesz chciała jakiejś pomocy to pamiętaj , że zawsze
możesz do mnie przyjść.
Stałam jeszcze chwilę na korytarzu oszołomiona. Ale kiedy kolejny
czarodziej szturchnął mnie ramieniem ocknęłam się i przypomniałam sobie, że
jestem spóźniona na zajęcia. Zebrałam wszystkie książki i poleciałam do klasy.
Weszłam po cichu, usiadłam z
tyłu i otworzyłam książkę. W tym czasie pani profesor Trelawney mówiła coś na temat
wróżenia z ognia. Siedziałam cicho przy otwartej książce myśląc o tym co się
właśnie stało na korytarzu. Czy Karaluch coś kręci, a może naprawdę jest miły?
W sumie przez cały czas mi dokuczał ale może ludzie się zmieniają. Może on….
-Panno Granger! Powtarzam trzeci raz! Panno Granger!- krzyczała pani
Sybilla
-yy… tak!? Popatrzyłam na nią z lekkim oszołomieniem
- Odpowie Pani na zadane pytanie?- uspokoiła swój głos
-Powtórzy je Pani? – zawstydzona , bo zawsze uważam na lekcji
- W jaki sposób wróżymy z ognia…
- Ja… yyy…- przygryzłam wargę - ….nie wiem… - odpowiedziałam
rozczarowana samą sobą.
Wszyscy się na mnie patrzyli, a ja cała czerwona znów popatrzyłam na
otwarty podręcznik. Moje kręcone włosy zasłoniły mi twarz, przełknęłam ślinę i
próbowałam skupić się na lekcji ale akurat w tej chwili było to niemal nie
możliwe.
-Masz się z nią zaprzyjaźnić,
zrozumiano?! – powiedział Lucjusz
-Ale tato…- protestował Draco
-Zrozum synu.. nasz plan jest niezawodny… musisz to zrobić i koniec!
-Ehh.. tak ojcze… - zakłopotany wyszedł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz